Witajcie!
Tak jak obiecałam, tak się stało. Kolejny post już jest.
Czekałam cały tydzień, aby móc wypróbować olaplex, gdyż w tygodniu mieszkam w
Poznaniu w internacie. W tym poście napiszę jak i czy olaplex
podziałał na moje włosy (pierwsze użycie). Może na wstępie wspomnę, że nie jest to cały zabieg z olaplexem. U
mojego fryzjera miałam już robione 2
zabiegi z wykorzystaniem No 1 i No
2, a teraz w domu wypróbuję No 3.
Zacznę od tego, co to jest olaplex?
Jak podaje producent to zabieg który wiąże i regeneruje
mostki siarczkowe eliminując drastyczne zniszczenia powstające w trakcie
zabiegów chemicznych. Produkty nie zawierają silikonów, ftalanów, dietanoloaminy
ani aldehydów
No 1 (Bond muliplier) – dodaje się go do farb, rozjaśniaczy
czy ogolnie do zabiegów chemicznych jak i regeneracyjnych
No 2 (Bond Perfector) – nie jest odżywką, posiada te same
właściwości co No 1 ale ma wzmocnione działanie.
No 3 – jest to produkt do pielęgnacji włosów w domu, aby
przedłużyć działanie olaplexu
Aktualnie w domu posiadam No 3 i na niej chciałabym się
skoncentrować.
Trzymając w ręce można dostrzec, że produkt jest w
plastikowo-silikonowym opakowaniu z nakrętką. Moim zdaniem trochę trudno
wydostaje się olaplex, ponieważ pierwsze kilka razy kiedy chciałam wydobyć
produkt musiałam mocniej nacisnąć na buteleczkę, także nie jest to takie
wygodne.
Konsystencja jest średnio-gęsta, ale bardzie dobrze się
rozprowadza na mokrych włosach. Jak widać na zdjęciu jest koloru jasno-białego.
Jest bardzo wydajny, uważam że dużo produktu nałożyłam na włosy a jednak mało
co z opakowania zniknęło. Zapach jest tak przyjemny, lekki, kwiatowy.
Jak już wspomniałam nakładanie było bardzo proste. Najpierw
poszłam zmoczyć włosy (nie myć, ani nie nakładać odżywki!). Pochodziłam z 15
min w turbanie, aby odsączyć wodę z włosów. Wtedy zabrałam się za aplikowanie
olaplexu. Wzięłam do ręki produkt, odkręciłam nakrętkę, aby pozbyć się łatki
która zabezpieczała zawartość od wylana się. Po tym nacisnęłam na butelkę aby
olaplex wyleciał. Na dłoni troszkę rozmasowałam i zaczęłam nakładać na mokre
włosy. Zapach jak już wspomniałam był przepiękny. Nakładanie zajęło mi chwile,
dosłownie z 5 min. Gdy nałożyłam już na włosy, tak one się prezentowały
Gdy już olaplex został nałożony, rozczesałam włosy szczotką
do grubych włosów z Ellite. Następnie związałam w koczka i nałożyłam czepek i
czapkę aby uzyskać jak najlepszy efekt. Fryzjer doradził mi abym nałożyła na
noc, także chodziłam w tym „przebraniu” dobre 9h.
Wieczorem, koło godziny 20 poszłam zmyć olaplex. Wybrałam
szampon z Biovax Pearl ( testuję, więc recenzja szamponu będzie w innym
poście). Po zmyciu nałożyłam na chwilkę maskę Kallosa Algae.
Po tym czułam, że włosy są bardziej miękkie, ale efekt w
przypadku moich włosów można spostrzec dopiero na drugi dzień kiedy domkną się
wszystkie łuski przez noc.
A więc dzisiejsze zdjęcie:
Tak,
moje włosy nie są w dobrej kondycji, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że w
dotyku są mięciutkie, błyszczą, ale jak na razie nie zauważyłam większej
poprawy. Zdjęcie było robione przy świetle naturalnym.
A
wiem jak na razie to pierwszy tydzień z olaplexem, za 4 tygodnie ( 4 użycia)
opisze jak i czy zadziałał na moje włosy.
Pozdrawiam
Karolina
Cześć Karolina. Dzięki za opis, przekonałaś mnie i zrobiłam to samo. U mnie regeneracja olaplex super się sprawdziła, po 2 tygodniach jest dalej super, fajny efekt będę stosować częściej. Dzięki :*
OdpowiedzUsuń